- Poznajcie Tomka: jak zatrudniłem pierwszego programistę mimo dzielących nas 200 km…
- Po co w takim razie biuro?
- Dołączały do nas kolejne osoby… ponieważ nie mieliśmy biura!
- Niektórzy wykorzystują w pełni zalety pracy bez biura…
- Czasem jedyną stałą jest praca
- Czy mogę w ten sposób rozwijać swój zespół bez końca?
- To, co najważniejsze: styl życia może się zmieniać, ale praca nie musi
Jak już wspomniałem w poprzednim rozdziale, stworzyłem Nozbe, kiedy sam zacząłem mieć trudności ze zorganizowaniem się. Przeczytałem książkę Davida Allena pt. Getting Things Done, czyli sztuka bezstresowej produktywności1 i zainspirowała mnie ona do zbudowania narzędzia, które pomogłoby mi zwiększyć efektywność.
Gdy stworzyłem jeden z wczesnych prototypów aplikacji, nie byłem pewien, czy ktoś poza mną odnajdzie w niej wartość, jednak po tym, jak zaprezentowałem ją grupie fanów produktywności, liczba użytkowników Nozbe wzrosła do 5 tys. w zaledwie trzy miesiące.
Projekt się rozrastał, a ja ogarniałem wszystko sam. Programowałem, zajmowałem się marketingiem i obsługą klientów. Choć sprawiało mi to wielką frajdę, szybko zorientowałem się, że potrzebuję lepszego programisty, jeśli naprawdę chcę rozwijać biznes.
Poznajcie Tomka: jak zatrudniłem pierwszego programistę mimo dzielących nas 200 km…
Ponieważ mieszkałem akurat w Warszawie, postanowiłem znaleźć na miejscu kogoś, kto pomógłby mi z kodowaniem aplikacji. Zacząłem szukać kandydatów i znalazłem kilku, z których najlepszy – Tomek – był spoza Warszawy. Właśnie kończył studia w Toruniu, 200 km od stolicy. Jego rodzinne miasto było jeszcze dalej… Tomek nie chciał przeprowadzać się do Warszawy.
Początkowo byłem sceptycznie nastawiony do zatrudniania kogoś z tak daleka. Czy będę w stanie zbudować wirtualny zespół? Zwłaszcza na tak wczesnym etapie startupu? Czy jestem w stanie przekazać cały swój kod osobie, od której dzieli mnie tyle kilometrów? Czy to w ogóle może się udać?
Spotkałem się z Tomkiem w Warszawie na rozmowie kwalifikacyjnej, a później spotkaliśmy się jeszcze raz na całodniowej sesji, podczas której wspólnie pracowaliśmy. Okazało się, że świetnie się dogadujemy. Zależało mi na tej współpracy, więc stwierdziliśmy, że spróbujemy.
W ten sposób, choć wtedy jeszcze nie zdawałem sobie z tego sprawy, skorzystałem z naczelnej zalety, jaką daje prowadzenie firmy bez biura: nie musisz zatrudniać najlepszej osoby z Twojej okolicy…
…zatrudniasz najlepszą osobę na dane stanowisko, kropka.
Skoro najlepsza, nie ma znaczenia, skąd jest.
Po co w takim razie biuro?
Po roku współpracy z Tomkiem postanowiłem zatrudnić kolejnego pracownika, tym razem do obsługi klientów. Zwróciłem się o pomoc do osoby, która pomagała mi już wcześniej, gdy działałem jako konsultant marketingowy. Przyjęła ofertę i choć mieszkała dość blisko mnie (po drugiej stronie Warszawy), zaznaczyła wprost, że nie będzie przychodzić do biura, jeśli zechcę je kiedyś mieć.
Mam więc dwóch pełnoetatowych pracowników. Nie mam biura. I póki co jest dobrze.
W kolejnych latach zespół rozrósł się do 10 osób. Każda z nich była z innego miasta. Popularność Nozbe rosła nie tylko w USA, ale także w Japonii i Polsce, a my byliśmy „razem” tylko wirtualnie.
Użytkowników Nozbe nie obchodziło to, gdzie znajduje się moje biuro. Nie wiedzieli, że pracuję z dwupokojowego mieszkania w bloku.
Znali tylko jeden adres: Nozbe.com
Dołączały do nas kolejne osoby… ponieważ nie mieliśmy biura!
Pamiętam, jak zatrudniałem Huberta, naszego głównego designera, który mieszka w małym mieście niedaleko południowej granicy Polski. Headhunterzy namawiali go na przeprowadzkę do Warszawy, ale Hubert nie chciał zmieniać miejsca zamieszkania. Chciał zmian, bo w małym mieście perspektywy zatrudnienia nie są najlepsze, zwłaszcza dla kogoś z jego talentem. Chciał więcej zarabiać, mieć ciekawszą pracę. Ale nie chciał wyjeżdżać ze swojego miasta. Czy coś takiego jest w ogóle możliwe?
W ten sposób odkryłem kolejną zaletę modelu „#NoOffice”. Możesz nie tylko zatrudniać najlepsze talenty, możesz też zaoferować im lepsze warunki pracy i wynagrodzenie niż inne firmy, a przy tym nie zmuszać ich do zmiany miejsca zamieszkania.
To właśnie przekonało Huberta, by do nas dołączyć i, po tych wszystkich latach, jest ciągle zadowolony ze swojej pracy.
Niektórzy wykorzystują w pełni zalety pracy bez biura…
Magdę zatrudniłem początkowo w roli asystentki z polecenia bliskiej znajomej. Była dość sceptycznie nastawiona do idei pracy bez biura. Mieszkała w Warszawie i była przyzwyczajona do swojej codziennej rutyny: „wstań rano, przygotuj się, odprowadź dziecko do przedszkola i jedź do biura z wielkimi oknami”. Zachowała jednak otwarty umysł i postanowiła spróbować.
Po kilku miesiącach pracy w Nozbe zapytała mnie, czy może przeprowadzić się do innego kraju. Powiedziała: „Michał, wiesz co? Zawsze marzyłam, żeby mieszkać we Francji. Skoro i tak nie muszę jeździć do biura, chyba nie wpłynie to na moją pracę, prawda?”
Zapytałem ją: „Magda, a czy we Francji mają Internet?”
Oboje zaczęliśmy się śmiać.
Magda mieszkała w Prowansji ponad dwa lata, a potem wróciła do Warszawy. Spełniła swoje marzenie, a przy tym dalej wykonywała swoją pracę. Dziś nadal pracuje w Nozbe, a ja nie wyobrażam sobie pracy bez niej.
Sytuacja z Magdą pokazuje kolejną korzyść z prowadzenia firmy bez biura: możesz zatrzymać utalentowane osoby w firmie, nawet jeśli chcą radykalnie zmienić swoje życie. W normalnej sytuacji, pracownik, który chce zmienić miejsce zamieszkania, musi zrezygnować z pracy. Dzięki zatrudnieniu w Nozbe, Magda mogła wyjechać na dwa lata za granicę, a jednocześnie pozostać w firmie i dalej z nami pracować.
Ta elastyczność pozwala zaoferować pracownikom lepszy styl życia – mogą swobodnie decydować, gdzie chcą mieszkać. Bardzo często, po zaaklimatyzowaniu się w firmie, ludzie zaczynają myśleć o przeprowadzce – niektórzy z powrotem do rodzinnego miasta, a inni do swoich wymarzonych zakątków świata…
Nie muszą przy tym bać się o utratę posady, bo praca nie jest dla nich miejscem, do którego muszą chodzić – jest tym, co robią.
Czasem jedyną stałą jest praca
Kolejna osoba z naszego zespołu, Łukasz, pracuje w dziale obsługi klienta. Motorem napędowym Łukasza jest zmiana. Zmieniał mieszkania 30 razy i przeprowadzał się do różnych krajów. Mieszkał m.in. w Polsce, Belgii i Holandii. Nie znosi monotonii.
Jedną z niewielu stałych w życiu Łukasza jest praca w Nozbe. Podąża za nim wszędzie, ponieważ może ją wykonywać (a robi to naprawdę dobrze!) na swoim laptopie, z każdego miejsca na świecie. Ta jedna, stała praca pozwala mu wieść niemal nomadyczny tryb życia. Jak przyznał mi w jednej z naszych ostatnich rozmów: „Michał, w moim życiu wszystko ciągle się zmienia… za wyjątkiem tego, że pracuję w Nozbe.”
Czy mogę w ten sposób rozwijać swój zespół bez końca?
Nasz zespół liczy 25 osób (liczba ta utrzymuje się na tym poziomie już od kilku lat), dlatego mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć – tak, można budować zespół, nie mając centralnego biura. Jest wiele pracujących zdalnie zespołów znacznie większych od naszego. Istnieją nawet firmy nieposiadające biura i zatrudniające ponad 1000 osób, ale o nich napiszę więcej w kolejnych rozdziałach.
Wracając na chwilę do Tomka – pierwsza osoba, którą zatrudniłem, jest ze mną do dziś. Nie jest już jednak studentem. Jest dziś CTO Nozbe i przeniósł się do rodzinnego miasta, gdzie mieszka z żoną i dwoma synami. Jest w Nozbe od 14 lat, jego życie radykalnie się zmieniło, ale pracę ma ciągle tę samą.
To, co najważniejsze: styl życia może się zmieniać, ale praca nie musi
Prowadzenie firmy bez biura przynosi korzyści nie tylko samej firmie, umożliwiając wybór najlepszych osób na dane stanowisko, ale także wpływa na poprawę jakości życia samych członków zespołu. Mogą wybierać, jak i gdzie chcą mieszkać. I choć ich sytuacje życiowe mogą się zmieniać: mogą skończyć studia, wziąć ślub, mieć dzieci, przeprowadzić się do innego miasta czy kraju, praca pozostaje w ich życiu kwestią stałą.